Our RPG organisation forum!

.


#1 2011-11-17 18:21:01

Carlos

Administrator

Zarejestrowany: 2011-11-16
Posty: 22
Punktów :   

Nimfo sesja

Carlos: Idziecie małą leśną ścieżką. Przedzieracie się już od dobrych kilku godzin, a cały czas nie widzicie końca tej gęstwiny. Jest listopad, mróz utrzymuje się na liściach cały dzień, a wy nie jedliście żadnego ciepłego posiłku od kilku dni. Zmierzacie do Thorwylu.

Carlos: Zostały wam już małe zapasy jedzenia, a wasze żołądki są coraz bardziej puste i coraz częściej myślicie o jedzeniu.

Vegolas: [koniec?]

Carlos: Vego jako asasyn nosi przy sobie kilka ciekawych przyrządów godnych najlepszych jego profesji

Carlos: [nie]

Carlos: za to nimfa, którą spotkał miesiąc temu zaczyna coraz bardziej uskarżać się na brak pożywienia

MałaCzarna: [w takim nawiasie mogę pisać o czym chcę ? ; D]

Carlos: [gosiu kulnij kostką jak bardzo się uskarżasz]

Carlos: [k10]

MałaCzarna: k10 » 3 = 3

Carlos: [im mniej tym gorzej]

Carlos: marudzi Ci jak małe dzieciątko

Carlos: what do you do?

Vegolas: Daleko nam zostalo do Thorwylu?

Carlos: nie do końca sobie zdajecie sprawę, bo jesteście naprawdę w dużej puszczy

Carlos: idziecie od świtu, a już dobrych kilka godzin macie za sobą

Carlos: wiecie

Carlos: że powinniście być już bliżej niż dalej

Carlos: [podrózujecie od kilku dni xD]

Vegolas: Ehhh - wzdycham. Posluchaj, polowe drogi minelismy napewno, wiem ze jest ciezko ale gdy tam dotrzemy zagwarantuje Ci uczte godna krolowej... Naprawde nie wytrzymasz? Mam ruszyc w las w poszukiwaniu jedzenia? - Pytam i gladze jej wlosy wierzchem mojej dloni.

MałaCzarna: Z oczami wielkimi i pełnymi łez niczym kot ze shreka nieśmiało kiwam głową i mówię : Dam radę.

Carlos: [hahah xd]

Carlos: Gosiu rzuć kością k20

MałaCzarna: k20 » 8 = 8

Carlos: dobra, moja kwestia:

Carlos: Kiedy mówicie do siebie słowa pełne otuchy z ust leci wam para jakbyście palili najlepsze cygara starego świata. Nagle Gosia czuje bardziej swym szóstym zmysłem niż jakimkolwiek innym, że ktoś was obserwuje. Liście większości drzew już opadły, jednak znajdują się tam jeszcze ogromne choinki.

Carlos: Gosiu?

MałaCzarna: [mogę rzucić na jakąs spostrzegawczśc czy coś ?]

Carlos: już rzuciłaś

MałaCzarna: Towarzyszu, ktoś lub coś nas obserwuje..

MałaCzarna: Aha ;p sorry ;p

Carlos: [zabrzmialo jakbysmy byli w XX wiecznej rosji xD]

Carlos: vego rzuc ty k 20 jak skonczysz gadac ;D

MałaCzarna: {ludzie co się dzisiaj dzieje !!!! tyle osób się do mnie odzywa jakbym miała jakieś nagie fotki na FB]

Vegolas: Odwracam sie szybko wyciagajac ostrze z rekawa jak i biore miecz do drugiej reki. Ujawnij sie! - krzycze w lesna gestwine, po czym szeptem mowie do Nimfy - nie po to znosze Twoje narzekanie, zeby pozwolic komus Cie skrzywdzic...

Vegolas: k20 » 10 = 10

Carlos: [**** romantyk ;D]

Vegolas: [yeah ! ;-D]

MałaCzarna: [słodziaak]

Carlos: Twoje doświadczenie mówi Ci, że coś już od dłuższego czasu jest nie tak. Nie umiesz uświadomić sobie co

Carlos: 2.

Carlos: odpowiada Ci pustka. Nic się nie poruszyło - nawet najmniejsza gałąź. Nic też Ci nie odpowiedziało. Nimfa mocniej wtuliła się do Ciebie.

Carlos: [nie koniec]

Carlos: 3. po dłuższej chwili pełnego napięcia wyczekiwania. Słyszycie szelest z prawej strony. Przed wami na ścieżkę wychodzi mężczyzna. Wysoki, z długą gęstą brodą i ciepłym ubraniem. Dzierży w swej dłoni siekierę. Widzicie też na jego torsie, biegnącą wzdłuż - cięciwe, która łączy się z niezbyt długim łukiem.

Carlos: 4. - Czego tu szukacie, nieznajomi? - Zapytał ze zdziwieniem w głosie. Na jego twarzy widzicie zdumienie.

Carlos: [koniec]

Carlos: [zdecydujcie kto mowi pierwszy]

Vegolas: Kim jestes?! Kim jestes, ze predzej nie wyczulem Twojej obecnosci?!

Carlos: [Goś też coś, nie musi to być przemowa, ale jakiś opis jak się zachowujesz]

MałaCzarna: Hmmm... kryje się za Vegiem ? [Będę nieśmiałą nimfą ; p]

Carlos: k. my turn

Vegolas: [{( musze skolowac sobie kod tego czata, jak dalbym rade dodawac swoje opcje byloby super)}]

Carlos: 1. Nimfa zgrabnie skoczyła za plecy swojego przewodnika. Długie, blond włosy filgarnie zafalowały, oczy rozszerzyły się ze strachu. [każdy z was rzut k20]

MałaCzarna: k20 » 15 = 15

Vegolas: k20 » 5 = 5

Vegolas: [fu ck]

Carlos: 2. Nimfa spostrzegła jak oczy dziwnego człowieka lasu delikatnie zmrużyły się. I wyraźnie patrzył na nią, wyglądającą na niego zza pleców ...[Vego please imię]

Vegolas: Yeragan

Carlos: ...Yeragana

MałaCzarna: Mam się bać ?

Carlos: 3. Nagle ocknął się jak gdyby. Spojrzał wprost w Twoje oczy, Yerganie. Prawą ręką, w której trzymał siekierę, przytrzymał się swojego paska i powiedział

Carlos: placek odłączenie (timeout)

Carlos: 4. - Kim jestem? To nieznajomi się mają przedstawiać jak przychodzą na teren gospodarza! To ja pytam - kiżeście są i co robicie tak daleko od... swoich ciepluchnych chat?

Carlos: [bój się xD]

Vegolas: [canI?]

Carlos: [jak ci gosia pozwoli xD]

Carlos: [chociaz mysle ze raczej lajtowo ;D]

MałaCzarna: [Pozwalam!]

Carlos: [chyba ze nas czyms zaskoczy i wyjedzie mu z wiazanka ]

Vegolas: Podrozujemy juz ok kliku dni do Thormylu. Skonczyly nam sie juz zapasy i chcemy jak najszybciej trafic do naszych... ciepluchnych chat - Patrze mu w oczy - Nazywam sie Yeragen, a skoro Ty jestes gospodarzem tego miejsca, to gdzie my jestesmy?

Carlos: [Goś, coś zmieniasz w swojej postawie? ; ) ]

MałaCzarna: Ja chcę, znaczy my chcemy, tylko zjeść coś ciepłego i dowiedzieć się jak długo jeszcze będziemy musieli iść do Thormylu.

Carlos: 1. Patrzy na was trochę się przekrzyjujących i szczerze rozbawiony mówi:

placek: [siemanko again, długo to pisze?]

Carlos: 2. - Do Thormylu?! Hejże, toż to kawał drogi stąd mościpaństwo! Ale w zupełnie nie w tym kierunku! Coś wam się popierniczyć musiało w tych chaszczach! - Podchodzi do Yeragana i wystawia rękę

Carlos: [pol h?]

Carlos: [przerwa w mojej kwesti, kolej vega jak zareaguje]

Vegolas: Kryje wszystkie ostrza i podaje mu reke. Te ostrze z rekawa mam w pogotowiu

MałaCzarna: Wyskakuję zza pleców Yeragana i macham do tegoż mężczyzny.

placek: [Może słowa gości będziemy jakoś odznaczać od opisu np. podkreśleniem czy pogrubieniem, a zakończenie gatki tego kogoś przekreślonymi wyrazami}

Carlos: 3. Wylewnie się z Tobą wita. Czujesz jego mocny, dziarski uścisk. - Ha! Widzę chyża dziewoja skacze jak młoda sarenka! Hejże! O mało co a ustrzeliłbym was jak parkę jeleni!

MałaCzarna: Nimfie kręci się w głowie, w końcu mdleje z głodu. [ha! tak Was załatwię]








CHAPTER 1



MG: Pod wpływem przypływu adrenaliny i całkowicie pustego żołądka zrobiło ci się ciemno przed oczami. Poczułaś tylko, że spadasz. Więcej nic.

MG: [no ludzie spokojnie xD]

MG: [koniec, Vego co tam dokładnie robisz?]

MG: [hmm reszta please /join dw2]

Gotthard: [po co tak w ogóle]

Vego-[Yeragan]: Biore Nimfe na rece - Oklamala mnie dziecina, heh - mowie bardziej do siebie niz do tego goscia - Czy mozemy prosic o jakas pomoc? Teraz raczej nie mam wyboru....

MG: rzuć k20 misiaczku mój ty

MG: -5

Vego-[Yeragan]: k20-5 » 4 [-5] = -1

Vego-[Yeragan]: hm

MG: y

viliar: viliar odłączony

MG: [hahahhahahahahahhahahahahaha!!!]

MG: [great one xD]

MG: Nie udało ci się dokończyć nawet Twojej kwestii, gdy odwracając się widzisz spadającą na Ciebie siekierę.

MG: Widzisz... Ciemność, zasnuwającą Ci oczy. Upadasz na ziemię, nimfa także, razem z Twoimi obezwładnionymi rękoma.

Yeargan: Yeargan dołączył do dw

Yeargan: [jestem na lapie, hell yea]

Vego-[Yeragan]: [czesc przystojniaku :-*]

Yeargan: [yo :-*]

MG: [hahahah xd]

MałaCzarna: [lol jakie łechtanie własnego ego]

MG: [dobra, moja kwestia]

Yeargan: Vego-[Yeragan] odłączenie (timeout)

viliar: viliar dołączył do dw

MG: Kiedy zdajecie sobie sprawę z powagi waszego położenia, nagle otwierają się z hukiem drzwi. Huk jest dla was nieznośnie głośny, jakbyście mieli porządnego kaca. Zdajecie sobie sprawę, że to jednak od uderzeń jakie musiały znieść wasze głowy.

MG: Do wnętrza wpada dwóch drabów niosąc dwójkę nowych więźniów. Zrzucają ich na podłogę i przywiązują do belki podtrzymującej strop.

MG: - Z tą dupą, to jeszcez nie skończyliśmy, heh!

MG: Wychodzą.

MG: [koniec]

Gotthard: [potrafimy wstać?]

MG: [kwestie Placka, Dejnusa i Viliara]

Yeargan: Jestem zwiazany? w klatce? jak to wyglada? jest tam ktos jeszcze? mam swoje poukrywane itemy?

Yeargan: [umrzyj]

MG: [nie potraficie wstać]

Dejnus: proboje poruszac rekami czy jest jakis luz w kajdanach

MG: []

Gotthard: [robie to samo co Dejnus]

MG: [miras?]

viliar: [leże i czekam na rozwój sytuacji]

Yeargan: Yeargan zmienił[a] swój nick na Yeragan

MG: Czujecie że jesteście mocno związani i żadne proste sztuczki nie pomogą wam się oswobodzić

MG: [Gosia Vego kulnijcie plox k100 ]

MG: [nie koniec kwestii]

MałaCzarna: k100 » 28 = 28

Yeragan: k100 » 57 = 57

MG: Podrózujecie od jakiegoś czasu i mniej więcej znacie swoich kompanów.

MG: Aha i w tym pomieszczeniu jest dość zimno ;-)

MG: [end, wasza trojka]

Gotthard: [tych dwoej co wleciało, dlaje są nie przytomni?]

MG: od tamtej dwójki nie słychać żadnych odgłosów, możesz się jedynie domyślać bo ciemno tu jak w dupie

Dejnus: jestem w stanie sie jakos ruszyc?

MG: [ciezko Ci wstac bo jestes przywiazany do podobnego slupa jak tamta trojka]

MG: [jakies kwestie słowne może?]

viliar: [jako kanciarz próbuje użyć swojego doświadczenia w oswobodzeniu sie]

Dejnus: [Jest tu kto?]

Yeragan: Ktos tu jest?

MG: [ej vego jestes nieprzytomny!]

MG: [grrr czy powiedzialem ze jestes przytomny?]

Yeragan: [nie powiedziales ze nie jestem ]

MG: [dostałeś kurna uderzenie żelazem w czache po czym straciles przytomnosc i upadles, gdzie tu jest niejasnosc?! xD]

Dejnus: powtarzam pytanie [Jest tu kto?]

MG: back to game: Viliar zadeklarował probe oswobodzenia się --> rzucaj kością k100.

viliar: k100 » 49 = 49

MG: [dobra, kwestia placka i ja jade]

Gotthard: [ja leże zestrachany, nie jestem przyzyczajony do takiej przmoecy, czekam co nastąpi dalej]

MG: Dejnus: Na twoje pytanie odpowiada cisza, zakłócana jedynie wściekłym wzdychaniem krasnoluda i wierceniem się jego rąk, co (jako że jesteście przywiązani do tego samego słupa) trochę cię zaczyna irytować [jak Twoja postać lubi mizianie popraw mnie XD]

MG: [jeszcze ja]

MG: Placek: Mniej więcej to samo co Dejnus

Gotthard: [w sensie oswobadzania rąk]

Gotthard: [jeśli o tamto Ci chodzi]

MG: Viliar: czujesz że więzy są fachowo zrobione, choć miałeś już na swoich przegubach mocniej zawiązane, a uchodziłeś z życiem

MG: [nie koniec]

MG: Gosia: Odzyskujesz przytomność. Otwierasz oczy i widzisz ciemność, zdajesz sobie sprawę, że nieznośny ból dochodzi z Twoich przegubów, które są nieco zbyt mocno związane jak na Twoje dziewczęce ręce. Co robisz?

MG: [koniec wasze kwestie]

MG: [koniec --> wasze kwestie*]

MG: [ale nie Vego! xD]

MG: [noo, placek w sensie oswobadzania rąk]

MG: [po prostu nic nie robisz to nie mialem co napisac]

MałaCzarna: Próbuję tak ułożyć ręce żeby bolało chociaż trochę mniej.

MałaCzarna: -Kto tu jest, gdzie jesteśmy ?

Gotthard: -Spokojnie dziewczyno, zostaliśmy uwięzieni - staram się dodać otuchy, ale nie wiem czy nie drży mi głos

MG: [kwestie organizacyjne, umowmy sie ze na ture mozna powiedziec jedna kwestie (lub jak zlozona to wiecej) + jakąś akcję i jakiś opis ok?]

MG: [zeby nie bylo syfu. Czekam na akcje reszty graczy - wy juz done]

MG: [ALE NIE VEGO! xd]

Yeragan: [/leave]

Dejnus: -Jestem Dejnus górnik rozumiem że jest nas więcej, byłem już nie raz w potrzasku pod ziemią w ciemnościach nic nam sie nie stanie (również staram sie dodać otuchy-mówiąc pewnym głosem)

viliar: [nic nie mówie, po prostu słucham wszystkich i staram się wyciągnąć z tego jak najwięcej informacji i wniosków, z kim mam do czynienia, jak moge to wykorzystać, etc]

MG: [rzućcie sobie kostką k100 dodający otuchy]

Dejnus: k100 » 27 = 27

MG: [i przechodze do mojej kwestii]

MG: [k, placek?]

Gotthard: [ nie mam co ze sobą zrobić, próbuję jedynie dalej się oswobodzić, nogi mamy związane?]

MG: [placek - rzut]

Gotthard: 1k100 » 7 = 7

MG: [ło kurwa]

MG: Gosia: Próbujesz ułożyć ręce lepiej, ale to nic Ci niestety nie daje. Słyszysz innych ludzi jak próbują Cię pocieszać łamiącym głosem - nawet przy dobrej woli nie da się tego wziąć za słowa otuchy

Yeragan: GZ! - nieprzytomnieje dalej

MG: Placek: -

MG: Dejnus: -

MG: Viliar: -

MG: [wasza kolej]

Gotthard: [siadam zrezygnowany i modlę się do Shalyi]

Gotthard: [znaczy nie próbuje się już uwolnić]

MG: [zachowajmy też kolejność bo jak sie dolaczy gadke to sie zrobi syf - Gosiu?]

Dejnus: proponuje -Może sprobojmy wszyscy razem rozruszac to cos do czego jestesmy przywiazani, mozliwe ze jest to nasza jedyna droga ucieczki?

Yeragan: [[ kazdy daje sobie cyfre przed nickiem, MG ma 1, a reszta definiuje kolejnosc ]

Yeragan: Yeragan zmienił[a] swój nick na 6.Yeragan

MG: MG zmienił[a] swój nick na MG[1]

MG[1]: [to ma mózg]

Dejnus: jak zmienić nick ?

Gotthard: Gotthard zmienił[a] swój nick na 2Gotthard

MG[1]: MG[1] zmienił[a] swój nick na coś

coś: kurwa xD

2Gotthard: 2Gotthard zmienił[a] swój nick na 2. Gotthard

coś: hahahah xD

coś: coś zmienił[a] swój nick na MG[1]

viliar: viliar zmienił[a] swój nick na 5.Viliar

Dejnus: Dejnus zmienił[a] swój nick na 4. Dejnus

MałaCzarna: MałaCzarna zmienił[a] swój nick na 5.Amaya

MG[1]: [dobra w takim razie Placek się wypowiedział]

4. Dejnus: error

5.Amaya: Sorry

MG[1]: [gosia 3-kę ;D]

5.Amaya: 5.Amaya zmienił[a] swój nick na 3.Amaya

MG[1]: MG[1] zmienił[a] swój nick na 1.MG

1.MG: [twoja kolej gosiu]

3.Amaya: Wkurzona coraz bardziej szarpię rękami. - Nie słyszę przekonania w Waszych głosach.

4. Dejnus: kto teraz?

1.MG: ty ;D

4. Dejnus: Staram sie wypatrzec w ciemnosci cokolwiek przydatnego do ucieczki+na sile proboje sie wyrwac

1.MG: 5. Viliar?

6.Yeragan: nie grajcie w lola!

1.MG: [dobra viliar ma zw ale mysle ze nic sie nie stanie jak ja polece]

1.MG: Nagle! Słyszycie na górze jakieś krzyki i huki.

1.MG: Vego aż dochodzi do siebie

1.MG: Dejnus: jestes naprawde dobrze zwiazany nie da sie

1.MG: [koniec]

4. Dejnus: damn it

1.MG: 2. Placek

2. Gotthard: [czekam, nie ruszam się i nasłuchuje tych krzyków]

2. Gotthard: [staram się coś zrozumieć]

3.Amaya: [to samo]

5.Viliar: sorki byłem sobie wstrzyknąć insuline

5.Viliar: już jeste back

1.MG: 4. dejnus?

4. Dejnus: krzycze -Pomocy, uwolnijcie mnie !

5.Viliar: [próbuje się wyswobodzić raz jeszcze]

6.Yeragan: Probuje uzyc jakiegos ukrytego ekwipunku by sie uwolnic.

1.MG: Dobra, dobra. Viliar rzut k100.

1.MG: Vego też rzut k100

1.MG: +30

5.Viliar: k100 » 32 = 32

6.Yeragan: k100+30

6.Yeragan: k100+30 » 63 [+30] = 93

6.Yeragan: win

1.MG: xD

1.MG: [dobra moja kwestia]

1.MG: Krzyki stają się coraz bardziej zrozumiałe - To odgłosy walki. Słyszycie kilka uderzeń w sufit. Domyślacie się, że to mogą być przewracane stoły, lub ciała. Słyszycie skrzypienie drewna i belek podtrzymujących strop. Zdajecie sobie sprawę, że ten dom jest zbudowany z drewna.

1.MG: Placek: -

1.MG: Amaya: -

1.MG: Dejnus: -

2. Gotthard: Krzyczę ile sił w płucach Ratunku!!!!

1.MG: Viliar: próbujesz z całych sił, ale najwyraźniej pośpiech przeszkadza w skupieniu się

1.MG: [KOLEJ SWOJA!]

3.Amaya: Jeżeli nie mam związanych nóg (sorry, nie pamiętam) tupię żeby narobić hałasu i krzyczę -Pomocy!

5.Viliar: [?]

1.MG: Ej kurna

1.MG: ja nie skonczylem jeszcze

1.MG: ludu

1.MG: Yeragan: Jesteś jak zwykle przygotowany na każdą okazję. Ledwo doszedłeś do siebie, a już zdążyłeś przypomnieć sobie co zaszło. Z Twoich długich rękawóch, które bandyci nie przeszukali przez swoją głupotę wydobywasz mały nożyk i szybko przecinasz więzy

1.MG: [jeszcze nie koniec]

5.Viliar: (god damnit a juz sobie kwestie przygotowalem xD )

1.MG: Nadzieja na oswobodzenie w was rośnie. Słyszycie jak Dejnus w tle wydziera się w niebogłosy.

1.MG: [KONIEC]

1.MG: Placek, zmieniasz twoją akcję?

2. Gotthard: [nie]

1.MG: ok, Gosia zmienia?

3.Amaya: [ja też nie]

1.MG: [więc Dejnus]

4. Dejnus: [czekam na cud]

1.MG: [xD]

5.Viliar: [poraz pierwszy sie odzywam, własciwie to nie wiemy jeszcze że Vego się wyswobodził] Skonczcie wrescie lamentowac i skamlec, glowa mnie od tego juz boli, nie widzicie ze jestesmy zniewoleni? na ratunek bym tu nie liczyl, musimy wspodzialac i cos sensownego zrobic

4. Dejnus: 6?

6.Yeragan: oh yeah

6.Yeragan: Krasnolud ma racje, badzcie cicho, mozliwe ze tych ktorzy przezyja sami musimy pozbawic zycia - Rozcinam wszystkich - Wrog mojego wroga moim przyjacielem - Podchodze do Amayi - Wszystko w porzadku?

5.Viliar: [skad wiesz ze jestem krasnalem? ;p]

6.Yeragan: [poznalem po glosie]

1.MG: [dobre pytanie xD]

1.MG: k2 » 2 = 2

1.MG: [moja kwestia now!]

5.Viliar: (za 20 minut zmywam sie spac, bo musze przed szkola z psem wyjsc)

1.MG: Placek: Twój krzyk okazuje się być usłyszany, podchodzi do Ciebie ten ktrego nie dawno tu wrzucono i rozcina Ci więzy

6.Yeragan: ( kocham cie : * )

5.Viliar: (<3 Veguu$$$ f00rrr333vvv44hh)

2. Gotthard: Mówię gdzieś w jego strone - Dziękuję Ci przyjacielu, niech Shalyia Ci sprzyja.

1.MG: Gosia: [w sumie to nikt nie powiedzial czy masz czy nie masz zwiazanych nog xd w kazdym razie...] Vego rozcina ci więzy

1.MG: Dejnus: doczekałeś się ; )

1.MG: Viliar: -

1.MG: Vego: - [ego+100 xD]

1.MG: [nie koniec]

1.MG: Hałasy na górze ucichły. Słyszycie tylko kilka stuknięć i kroki schodzące w dół schodów...

1.MG: [end]

1.MG: [Gosia]

1.MG: [aha i to bedzie raczej ostatnia tura w takim razie ]

3.Amaya: [a ja kryję się za Yeraganem jak to już mam w zwyczaju]

4. Dejnus: staram sie schowac za rogiem i byc w gotowosci

6.Yeragan: Przygotujcie sie, nadchodza Wyciagam bron[ie]

5.Viliar: a ja? ;p

5.Viliar: <=== nie na darmo tutaj jest numer 5

5.Viliar: ;p

1.MG: [no no pogodzicie się w sypialni xD]

6.Yeragan: przeciez to moj pomysl... to ruszaj sie

1.MG: [wal kwestią ; D]

6.Yeragan: wiecznie stal nie bedzie!

5.Viliar: ktos musi w tym wzwiazku nosic spodnie

5.Viliar: zwiazku*

1.MG: [koniec off topa!]

5.Viliar: dobra, to ja jako iż krasnalem jestem to, ogladam sobie w kolo, czy jest cos co moze sie przydac w zaistnialej sytuacji, kij, cegla, cos cennego co kolwiek

1.MG: mhm dobra

1.MG: dzięki misiaczki

1.MG: kończylibyśmy na dzisiaj

6.Yeragan: NOOOOO

6.Yeragan: Trzeba kogos zabic w koncu

5.Viliar: 10 minutes more

1.MG: rly?

6.Yeragan: wlasnie, 10 inutes whore

6.Yeragan: more i mean

1.MG: dobra turkę jebniemy

6.Yeragan: kto to Turka?

1.MG: Placek: -

1.MG: Gosia: -

6.Yeragan: [turka to placek? sry, musialem]

2. Gotthard: [staję blisko mojego wybawiciela i kobiety która się za nim kryje]

3.Amaya: [a co ja mogę, kryję się za Yeraganem i Gotthardem]

1.MG: [mysie pysie moje drogie, MG tu podsumowuje ture!!!]

1.MG: Dejnus: stoisz w pobliżu wejścia, intuicyjnie domyślając się gdzie są drzwi - pamiętasz skąd niedawno wchodzili więc udaje Ci się trafić ; ). Nie masz broni, ale wiesz, żę Twoje krępe ręce górnika wyniosły Cię zwycięsko z wielu potyczek

4. Dejnus: przysluchuje sie przy drzwiach czy slysze jakies kroki jesli nie otwieram powoli drzwi, jesli slysze czekam

1.MG: Viliar - w sumie jest tu trochę graciarni. Mimo, że jest ciemno Twoje krasnoludzkie oczy, przyzwyczajone do mroków podziemi dostrzegają kształty. Łapiesz za solidną cegłę

1.MG: Vego: - wyciągnąć możesz sobie kozik. Cały widoczny sprzęt Ci odebrali. Lepsze to jednak niż nic ; )

1.MG: [nie koniec]

6.Yeragan: [[ ale mam ciagle chyba moje rekawowe-ostrze? ]]

4. Dejnus: wydaje mi sie ze wszystkie kwestie sie powtorza

4. Dejnus: czekamy na viliara?

1.MG: Drzwi pomieszczenia otwierają się z hukiem. Do wnętrza wpada światło i... zakrwawiony, sapiący i cuchnący oprych z wielkim jednoręcznym mieczem. Z przyzwyczajenia nawet nie spojrzał dokładnie tylko wpadł do środka. Tuż za nim szedł kolejny - chudy i kościsty. Też popełnił ten sam błąd co poprzednik. Wpadł do środka nie bacząc na nic.

1.MG: [TERAZ na młot teutatesa koniec]

2. Gotthard: [Ja narazie stoje zszokowany]

6.Yeragan: (ja jestem ostatni, whatsoever)

3.Amaya: [przestraszyłam się, ale staram się nie krzyczeć żeby nie odwracać uwagi towarzyszy od mam nadzieje zabicia tych gości]

4. Dejnus: odsuwam sie wyczekujac az ten chudy bedzie bardziej narazony na moj szalenczy atak

1.MG: [czyli mam rozumieć, że nie ciulasz go w mordę?]

4. Dejnus: jeszcze nie bo ten drugi stoi mi na drodze?

1.MG: [znaczy oni są już wewnątrz. Tak wdupili do środka. W następnej turze to oni już zczają i będą chcieli ciebie ciulać, wiec wiesz ; D]

4. Dejnus: to dobieram się do tego chudego i go napinam po mordzie

1.MG: [pięknie ;*]

5.Viliar: skoro wbili obydwoje niespodziewanie, a dejnus wykorzystał to iż jeden z nich jest chudy i koscisty, a miałem w planach próbę od razu wyeliminować najsłabsze ogniwo, celuję cegłą prosto w twarz i oddaję nią (na pewno mega precyzyjny) rzut, robię to samo, jednak celując tym razem w wielkiego draba.

1.MG: mhm rzut k100

5.Viliar: k100 » 29 = 29

4. Dejnus: o nie

6.Yeragan: gz

5.Viliar: +90 z mega zajebistej charyzmy prawda?

6.Yeragan: trafil

6.Yeragan: czym mniej tym lepiej

4. Dejnus: trafil- tylko kogo

5.Viliar: dejnusa i rykoszetem w vega xD

6.Yeragan: uahauaha

1.MG: nie, tutaj są odwrotnie rzuty tlumaczylem na początku - niestety xD

6.Yeragan: DOUBLE KILL

1.MG: vego, twoja kolej

6.Yeragan: why so fckd up

6.Yeragan: to skoro on napierdala po mordzie chudego to doskakuje do lezacego grubasa (lezy, tak?) i zajebutuje mu z jakiegokolwiek ostrza

6.Yeragan: k100 » 34 = 34

6.Yeragan: fvk

1.MG: [czemu zalozyles ze on lezy?]

1.MG: [miras nie trafil]

6.Yeragan: [slowo wdupil ze schodow tak mi sie kojarzy]

5.Viliar: [to samo pytanie sobie zadalem xD i jaki grubas tak w ogole? xD]

1.MG: [taki jak Ty, wyobraź to sobie xD Nie no jakieś ponad sto kilo bedzie. Wyobraz se jakiegos grubasa, ktory umie chodzic no xD]

1.MG: [vego. Nie wYdupil, tylko wdupil]

1.MG: [w kazdym razie dobiegles i trafiles bo byl praktycznie bezbronny

6.Yeragan: [w taki gruby to musialem trafic xD]

1.MG: dziękuje kończymy. TERAZ MOJA KWESTIA

6.Yeragan: k10 » 1 = 1

1.MG: JAK POWIEM KONIEC

6.Yeragan: fck

1.MG: to se możecie pisać

1.MG: to do Placka tak btw ;D

6.Yeragan: c-c-combo breaker

1.MG: Placek: Widzisz jak leje się krew. Trzymasz się z dala więc obserwujesz całe zajście z bezpiecznej odległości.

6.Yeragan: :::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

2. Gotthard: Krzyczę: Nie zabijajcie ich!! [jednak dalej stoje w miejscu]

6.Yeragan: GAGAGAHAHHAHAHA

6.Yeragan: NIE OGARNAL

1.MG: Gosia: mniej więcej to samo ;-)

1.MG: Dejnus: [w sumie nie kazalem Ci rzucac, ale huj tam] Koleś jest tak zaskoczony, a ty tak blisko niego, że trafiasz go piąchą w łeb bez najmniejszego problemu. /rzut k100

1.MG: kurwa

1.MG: k100 » 38 = 38

1.MG: koleś odbił się od ściany pod wpływem Twojego impetu, ale utryzmał się na nogach

1.MG: Viliar: Adrenalina tak Ci skoczyła, że nie trafiłeś nawet z odległości 10 metrów xD

1.MG: Vego: Zajebutnąłeś mu z kosy. Ciąłeś z rozmachu. Trafiłeś drania w lewe ramię i przejechałeś po całej jego klatce piersiowej. Krew trysnęła soczyście. Przeciwnik cofnął się o dwa kroki i podniósł swój miecz do ataku

1.MG: [więcej nic]

1.MG: [rozumiem, że placek wyłamał się poza kolejkę znów i nic nie zmienia]

2. Gotthard: {nic}

3.Amaya: [odsuwam się jak najdalej żeby nie przeszkadzać w walce, zakrywam usta żeby czasem nie wymsknął mi się jakiś pisk czy krzyk]

2. Gotthard: {ja ide spać, zabijcie ich tan. Dobranoc}

1.MG: [bye]

4. Dejnus: bije chudego az utraci przytomnosc

5.Viliar: {gn}

6.Yeragan: [cu]

4. Dejnus: "bb"

6.Yeragan: /partyleave

1.MG: 2. Gotthard odłączenie (timeout)

6.Yeragan: http://www.dwrpg.pun.pl/viewtopic.php?pid=2#p2

1.MG: mhm, Viliareczek

5.Viliar: właściwie skoro przeciwnicy są praktycznie położeni usuwam się gdzieś w kąt

4. Dejnus: Veguś

6.Yeragan: no to ale oni zyja czy nie

1.MG: no kurna

6.Yeragan: Atakuje grubasa

1.MG: cofnal sie przeciwnik o dwa kroki

6.Yeragan: przeciez tylko sie cofnal

1.MG: czy on wyglada na umierajacego? xD

6.Yeragan: k100 » 72 = 72

1.MG: pięknie misiu ;*

6.Yeragan: zamachuje sie i mowie - Idz byc grubym z dala odemnie!

5.Viliar: [czuje sie obrazany]

1.MG: Ok przyjęte ;D

1.MG: dejnusiku rzuć kosteczką k100

4. Dejnus: boje sie

6.Yeragan: [ty jestes mocno zbudowany ]

4. Dejnus: k100 » 16 = 16

4. Dejnus: -.-

1.MG: [hahha xD]

1.MG: dobra se podsumujmy

1.MG: Placek: hmm, nic?

6.Yeragan: ja rucham Mirasa w noge

6.Yeragan: :]

6.Yeragan: ok ok

6.Yeragan: podsumowanie

1.MG: Gosia: Patrzysz trwożnie na wynik walki, cała uwaga skupia się na walczących

1.MG: Dejnus:

5.Viliar: ej vego ale ja jestem mega niski;p probojac ruchac mnie w noge niechcacy wyruchales mnie w oko xD

1.MG: k100 » 99 = 99

1.MG: ło kurwa

6.Yeragan: nie ogluchles to i nie oslepniesz

6.Yeragan:

1.MG: misiaczki pogadajcie sobie na privie ;*

4. Dejnus: >O<+:clouds:=:cloudly:

1.MG: Dejnus: Oprych broni się doskonale, aż dziw po takim uderzeniu w ścianę i jego słabej budowie. Nie jesteś w stanie mu wpierdolić, unika i cofa się świetnie

1.MG: Viliar: usuwasz się gdzieś w kąt

6.Yeragan: [hahahah @ dejnus, gr8 one]

1.MG: Vegolas:

1.MG: k100 » 13 = 13

4. Dejnus: ja nie mam broni to wszystko tlumaczy

6.Yeragan: [przepraszam za zamet jaki wprowadzam. mam glupawke ktorej nie kontroluje, jedyne co moge dac na swoje usprawiedliwienie to http://images.memegenerator.net/instanc … 133830.jpg ]

1.MG: Vegolas: Grubas próbuje się obronić mieczem, ale zmrożony Twoim okrzykiem bojowym jest zbyt wolny. Dostaje soczysty wpierdol. Przekłuwasz mu brzuch i z uczuciem wyciągasz go powoli z jego trzewi. Padając uderza kolege i oboje giną






CHAPTER 2:


1.MG: Dwa trupy leżą przed wami w powiększającej się kałuży krwi. Światło wpada do pomieszczenia, w którym was przetrzymywano. Adrenalina powoli schodzi z waszych ciał. W końcu mozecie przyjrzeć się własnym twarzom. [koniec]

Yeragan: Yeragan zmienił[a] swój nick na 6.Yeragan

2.Amaya: - Czy ktoś wie gdzie jesteśmy ?

3.Gotthard: [Z racji tego, że nie wiem, nie odzywam się ale podchodzę do trupów i odmawiam nad nimi midlitwe]

4.Dejnus: Jestem dalej w szale bitewnym i napinam trupa

1.MG: Miras jest wyłączony z tej tury [true story]

6.Yeragan: -Chodzmy na gore, nie wiadomo czy ktos jeszcze zostal, nie dajcie sie zaskoczyc... - ide w strone schodow - Jesli nie umiecie zachowac sie cicho, zostawcie to mnie.... - Wchodze, skradajac sie.

1.MG: - Zostawcie to mnie... - urwał Yeragan kiedy do waszych uszy dochodzi stuk. I łomot. To krasnal leci schodami w dół. Wpada do pomieszczania i możecie dojrzeć jak z jego głowy cieknie stróżka krwi. Z góry dobiegają złowrogie krzyki.

1.MG: Słyszycie jak klapa u góry schodów zamyka się. W pomieszczeniu znów zapada ciemność. Słychać tylko zawodzenie krasnoluda. [koniec]

5.viliar: gosia?

2.Amaya: Podchodzę do Yeragana, pamiętając mniej więcej gdzie stał zanim znów nie zrobiło się ciemno, żeby poczuć chociaz odrobinę bezpieczeństwa.

3.Gotthard: [podchodzę do krasnoluda i staram się ocenić jego rane (czy jest jednak zbyt ciemno?)]

4.Dejnus: -Kim jesteś krasnalu, co się dzieje na górze? Podchodze do niego powoli.

5.viliar: -jestem krasnoludzkim wędrowcem, co sie dzieje, do konca nie jestem w stanie stwierdzic, sądzac po mojej ranie, na pewno nic przyjaznego dla nas. [ próbuję wstać]

6.Yeragan: [to mial mg napisac, byloby lepiej]

5.viliar: [to kim jestem?]

6.Yeragan: -Kto Ci to zrobil? Ilu ich tam jest? - mowie probojac ocenic jego rane.

6.Yeragan: [to ze to ty]

1.MG: Amaya: Podchodzisz do jednej z ciemnych postur mając nadzieję, że to Yeragan

1.MG: Gotthard: Próbuje opatrzyć ranę krasnoludowi. Dotyka jego głowy, żeby dowiedzieć się jak jest rozległa i czy zagraża jego życiu (jest ciemno)

1.MG: Dejnus: -

1.MG: Viliar: Wokół Ciebie gromadzą się kompani zamknięci razem z Tobą w tej piwnicy. Czujesz jak jakieś dłonie obmacują Ci głowę, co nie jest takie trudne zważywszy, że sięgasz większości troszkę powyżej pasa.

1.MG: Viliar: Czujesz, że nie oberwałeś tak mocno, żeby nie umieć wstać.

1.MG: Yeragan: -

1.MG: Z góry, zajęci krasnoludem, nie słyszycie póki co żadnych dźwięków. [koniec]

2.Amaya: - Czy oprócz krasnoluda ktoś jeszcze ucierpiał ?

2.Amaya: 5.viliar odłączenie (timeout)

3.Gotthard: {próbuję opatrzeć rane krasnoluda}

4.Dejnus: Mam już dość siedzenia w ciemności wychodzę! Wychodzę na zewnątrz ocenić sytuacje

5.viliar: - powodzenia mój drogi, widzisz co się stało z moją twarzą? chociaż.. właściwie mogę pójść z Tobą jeśli pójdziesz przodem [podchodzę do dejnusa i wskazuje palcem drogę na schody] prowadź przyjacielu, o ile dasz radę.

6.Yeragan: - Ktos tu zna sie na walce? - omiatam ich wzorkiem w ciemnosci - Jesli nie, pozwolcie mi isc przodem.

1.MG: Amaya: -

1.MG: Gotthard: macasz jego głowę, ale dochodzisz do wniosku, że rana nie jest na tyle rozległa, żeby musieć interweniować. Pokaleczył się spadając, ot tyle. Podcierasz jedynie krew

1.MG: Dejnus: Starasz się wyjść do góry. Krasnolud obok Ciebie coś Ci mlaskał do ucha, ale nie zwracasz na to uwagi. Nawet nie jesteś w stanie dostrzec jego wyciagnietej dłoni, więc idziesz na oślep. Trafiasz na schody i wszedłeś na ich szczyt. Nad Tobą jest już tylko klapa zamykająca wyjście.

1.MG: Viliar: Macanie Twojej głowy skończyło się. Opatrzono się Tobą fachowo, krew nie napływa już do Twoich oczu.

1.MG: Yeragan: Widząc, a raczej słysząc, że Dejnus cię nie słucha dajesz mu iść przodem

1.MG: Czujecie wzbierającą w was złość na wasze położenie. Z tyłu słodkim głosem przemawia jakaś białogłowa, której nie zdążyliście się nawet przypatrzeć. [koniec]

2.Amaya: [idę za nimi na górę]

3.Gotthard: [ też idę za nimi]

4.Dejnus: Jako że mam najwięcej krzepy staram się otworzyć klapę.

5.viliar: staję na samym końcu tej "kolejki" do klapy i obserwuje bieg wydarzen

6.Yeragan: Ja sie tylko przygotowywuje, nothing else.

1.MG: Dejnus: Napierasz na klapę i...

4.Dejnus:

1.MG: Dejnus: dźwigasz ją bez problemu. Głuche uderzenie o podłogę po odrzuceniu jest wręcz ogłuszające. Ale wreszcie dostrzegasz światło. Nie do końca dostrzegasz kontury pomieszczenia, bo światło oślepiło Twoje oczy nawykłe do ciemności w piwnicy.

1.MG: Oprócz huku na górze schodów nie słyszycie nic poza tym. Jest wręcz grobowa cisza, ale póki co jesteście szczęśliwi mogąc cokolwiek zobaczyć. Wychodzicie po kolei na zewnątrz. Stajecie obok wejścia. Pomieszczenie jest duże.

1.MG: Przed sobą widzicie drzwi, z lewej jakieś schody prowadzące do góry. Obracając się i zadzierając głowy dostrzeglibyście poręcz pierwszego piętra. Znajdujecie się ogólnie rzecz biorąc w rozległym holu, na który można patrzeć z góry będąc opartym o poręcz

1.MG: z lewej jakieś stoły i krzesła

1.MG: z prawej drzwi, z tyłu także

1.MG: [koniec]

3.Gotthard: [jakieś okna

2.Amaya: - Co robimy? Chciałabym stąd jak najszybciej wyjść.

3.Gotthard: [rozglądam się dalej po pomieszczeniu, szukam okien, jakiegoś kija, oznak tego gdzie są ludzie]

4.Dejnus: Rozgladam sie w celu znalezienia jakiejs broni

5.viliar: ja nadal przyglądam się co się dzieje, jak ludzie sie zachowują, staram sie zauważyć coś co mogłoby się w jakiś sposób przydać, ewentualnie jakieś zachowanie czy co kolwiek co mógłbym wykorzystać

6.Yeragan: Proboje rozpoznac trupy

1.MG: Trupy. W pomieszczeniu znajdują się dwa ciała. Dużo tu krwi. Jeden ,,siedzi" oparty o ścianę z lewej strony. Głowa zwisa mu bezwładnie.

1.MG: Jest jasno, wszystko zbudowane jest z drewna

1.MG: Amaya: -

1.MG: Gotthard: przy trupach nie znajdujesz broni. Choć widzisz, że obrażenia mają zadane ewidentnie przez broń

1.MG: Dejnus: to samo

6.Yeragan: 3.Gotthard odłączenie (timeout)

1.MG: Viliar: Ogólnie to ludzie zachowują się normalnie. Rozglądają się, część podchodzi do trupów.

1.MG: Yeragan: Nie rozpoznajesz

1.MG: [koniec w sumie]

2.Amaya: - Trzeba się stad wydostać póki nikt nie wie że udało nam się uciec. - powiedziała zadzierając głowę do góry. Włosy figlarnie zatańczyły na jej twarzy.

4.Dejnus: Szukam jakiegos zrodla swiatla ktore moglbym wziac do reki, aby zejsc spowrotem na dol i moze tam znalezc cos pozytecznego przy trupach

5.viliar: sugeruję górnikowi aby sprawdził zawartość którejś z beczek

6.Yeragan: Ja wygladam za okno jesli nikogo nie widac wychodze przez drzwi

1.MG: Amaya: -

1.MG: Placke: [jakieś tam tło niepotrzebne]

1.MG: Dejnus: Myśląc na źródłem światła dochodzisz do wniosku patrząc w dół schodów, że w sumie nawet to jest niepotrzebne. Gdy zagaduje Cię krasnal

1.MG: Viliar: -

1.MG: Yeragan: patrząc przez okno dostrzegasz las i nikogo więcej, więc wychodzisz przez drzwi

1.MG: [koniec]

2.Amaya: [powoli podchodzę do najbliższych drzwi i próbuje je otworzyć]

4.Dejnus: Schodzę na dół i szukam czegoś

5.viliar: staje za towarzyszką bacznie obserwując jej ponętne kształty.

6.Yeragan: Staram sie zorientowac ktora godzina, gdzie mniej wiecej mozemy byc

1.MG: Rozchodzicie się powoli po budynku.

1.MG: Amaya: podchodzisz do drzwi z prawej, dzięki czemu masz nad sobą nadbudówkę z pierwszego piętra.

1.MG: Placek: Próbuje rozróżnić obrażenia zadane trupom, gdy nagle obraca się szybko w lewą stronę jakby coś usłyszał

1.MG: Dejnus: Schodzisz na dół i dostzegasz miecz, ktory wypadł z ręki grubasowi

1.MG: Viliar: Patrzenie na krągłości niewiasty pochłania całą Twoją uwagę

1.MG: Yeragan: Z połozenia słońca zdajesz sobie sprawę, że jest już dość późna godzina. Za ledwie dwie, trzy godziny słońce powinno zajść za horyzont. Nie orientujesz się natomiast gdzie jesteś. Widzisz las i szeroką ścieżkę prowadzącą z drzwi gdzieś w przestrzeń

1.MG: Viliar patrząc na Amaya'ę i stojąc na samym środku pomieszczenia słyszy nagle jakiś ruch dochodzący z góry.

1.MG: Odwraca się, ale jest zbyt późno. Dostrzega lecącą w jego kierunku strzałę.

1.MG: ... która ugodziła go w pas biodrowy. Siła uderzenia była tak silna, że zachwiała krasnoludem i rzuciła go na ziemię

1.MG: Nagle słyszycie dzikie okrzyki, a tuż po tym ktoś skacze z góry uderzając o podłogę podkutymi butami

1.MG: [koniec]

6.Yeragan: Wracam do srodka

2.Amaya: Kryję się za drzwiami, które otworzyłam.

1.MG: Placek: - Znowu walka i znowu krew - pomyślał, ale dziarsko rzucił się na pomoc przyjacielowi. mając do dyspozycji jedynie ręce. Po latach będzie mocno przeżywać ten ruch...

4.Dejnus: Slyszac halas biore miecz i wracam zbadac sytuacje lekko wychylajac sie ze szczytu schodow

5.viliar: leże na ziemi wykrwawiając się, staram się wczołgac w jakis róg, ewentualnie za jakąś beczkę i czekam aż ktoś mnie zauwazy i mi pomoże

1.MG: Amaya: Nie jest to skomplikowany ruch, więc udaje Ci się. Otwierasz drzwi i wychodzisz na zewnątrz umykając wzroku prześladowców.

1.MG: Placek: podbiega pod krasnoluda, który lezy na środku pokoju i naciera na najbliższego draba, który był już z mieczem podniesionym na jego kompana. Uderza go potężnie, jednak przeciwnik nie upada na ziemię. Za to Placek i owszem

1.MG: Dejnus: Wychylając się widzisz 2 oprychów na parterze i jednego na górze. Plus oczywiscie dwóch Twoich kompanów leżących na podłodze

1.MG: Viliar: Czołgasz się powoli z dala od walki, co komplikuje fakt, że byłeś w samym jej środku.

1.MG: Yeragan: Dopadasz do drugiego z przeciwników i dosłownie rozpłatałeś mu klatkę piersiową skacząc na niego.

1.MG: [koniec]

6.Yeragan: Atakuje kolejnego

2.Amaya: [słyszę że w środku toczy się jakaś bójka, więc szukam na zewnątrz czegoś co posłużyłoby mi za ewentualną broń]

5.viliar: wciaz stram sie wydostac z wiru walki, skoro Amayi udalo sie wyjsc, czolgam sie rowniez w strone wyjscia, staram sie w jakis sposob wzrocic jej uwage zeby mi pomogla

1.MG: Placek: dzielnie umyka ciosom kierowanym w jego strone, kulając się po podłodze

4.Dejnus: staram sie wyciagnac viliara w bezpieczne miejsce moze do amayi

2.Amaya: 4.Dejnus odłączenie (timeout)

1.MG: Amaya: Znajdujesz dość gruby badyl, którym myślisz można by się obronić w konieczności

1.MG: oprych powalony przez Yeragana powoli wstaje chwiejnie na nogach

1.MG: Dejnus: Strzała wbiła się w podłogę tuż obok Ciebie, gdy wypadłeś z piwniczki i podbiegłeś pod krasnoluda odciągając go od walki

1.MG: Viliar: czujesz mocne ramiona swojego drucha

1.MG: Yeragan: silny cios skierowany w kark przeciwnika dosięgnął celu. Przez moment tylko czujesz opór na kręgosłupie po czym głowa przeciwnika gwałtownie pada do przodu, pociągając za sobą zwłoki.

1.MG: [koniec]

2.Amaya: Z rewelacyjną bronią w ręku lekko uchylam drzwi żeby zobaczyć co sie dzieje. Zauważam Dejnusa ciągnącego Krasnoluda, podbiegam do nich i pomagam mu wyciągnąć Viliara na zewnątrz.

1.MG: Placek: Podnosi się z podłogi, cały roztrzęsiony

6.Yeragan: Odwracam sie i z ostrzem wyciagnietym przed siebie biegne dobic poprzedniego wroga, jednak przed wymierzeniem ciosu znizam miecz i wykonuje ciecie od dolu

4.Dejnus: Skoro juz udalo mi sie odciagnac Viliara w bezpieczne miejsce rzucam sie do walki i bije pierwszego z brzegu przeciwnika

5.viliar: leże i czekam

1.MG: Amaya, Viliar: powoli docieracie do drzwi w bezpieczny zaułek. Udaje Ci się uniknąć poważniejszych konsekwencji.

1.MG: Yeragan: próbując finty przeceniłeś swoje umiejętności. Siła z jaką pobiegłeś do przodu sprawiła, że nie trafiłeś w powoli wstającego na wpół zywego człowieka

1.MG: Aczkolwiek wyręcza Cię w tym dejnus waląc po łbie sukinsyna

1.MG: kolejna strzła ląduje gdzieś w ścianie. Widac łucznik jest wyraźnie roztrzęsiony obrotem sprawy

1.MG: [koniec]

2.Amaya: Próbuje ocenić jak głęboko strzała tkwi w Viliarze.

6.Yeragan: Podnosze bron wlasnie zabitego wroga i rzucam w lucznika.

5.viliar: staram się pomóc zaanalizować amayi jak głęboko weszła strzala

1.MG: Placek stoi roztrzęsiony

4.Dejnus: wbiegam pod schody kierujac sie do lucznika bacznie go obserwujac aby ewentulanie sprobowac sise schowac przed strzala

1.MG: Amaya: Nie trzeba mieć sprawnego oka, by dostrzec, że strzała dość mocno zagłębiła się w ciele.

1.MG: Dejnus: Akcja zabiera Ci całą turę. Wbiegasz na schody i dostrzegasz, że łucznik dostrzegł co robisz

5.viliar: 6.Yeragan odłączenie (timeout)

1.MG: Viliar: pojękiwanianiami próbujesz pomóc nieznajomej dziewczynie. Chciałbyś wyprężyć swoje biodra do przodu, co z chęcią byś zrobił będąc zdrowym i znajdując się w podobnej sytuacji, ale tym razem Ci się nie udaje ; )

2.Amaya: 4.Dejnus odłączenie (timeout)

1.MG: Yeragan rzuca mieczem w łucznika, jednak ten sprawnie unika ciosu.

1.MG: uniemożliwia mu to jednak skupienie się na napięciu cięciwy.

1.MG: kóniec

2.Amaya: Próbuje delikatnie wyciągnąć strzałę.

4.Dejnus: Wpadam na lucznika z mieczem jak najszybciej moge zeby nie wykonal zadnego ataku

6.Yeragan: podskakuje i probuje podciagnac sie na pietro

5.viliar: leże w bez ruchu, czekam na to aż ewentualnie poczuje sie lepiej, ktoś mi pomoże , albo stanie sie cud

1.MG: Placek zaczyna orientować się w sytuacji i dostrzega, że leżysz ledwo żywy w kącie

1.MG: Amaya: Wyciąganie rany nie idzie Ci za dobrze. Viliar stęka z bólu

1.MG: Yeragan: Nie udaje Ci się

1.MG: Viliar: czujesz jak Amaya nieumiejetnie probuje Ci pomoc. Błagasz w myślach o cud!

1.MG: Wbiegasz szalenie na pierwsze piętro

1.MG: y. Nie tak.

1.MG: Dejnus: Wbiegasz szalenie na pierwsze piętro i rzucasz się wprost w przeciwnika. Ten widząc wpadającego Cię niczym tur na górę umyka zręcznie. Silą odrzutu padasz na ziemię.

1.MG: Obok krasnoluda zaczyna robić się mała kałuża krwi

1.MG: [kóniec]

6.Yeragan: Probuje znow... im so sad panda

2.Amaya: Przestaję ruszać strzałą. - Przepraszam- rzucam do krasnoluda.

1.MG: Placek podbiega pod Krasnoluda i zaczyna udzielać mu pierwszej pomocy.

1.MG: no i dejnus napierdala a krasnolud tam se umiera

1.MG: Amaya: -

5.viliar: [rozkoszuję się bólem, myślę o nadchodzącej śmierci,] chociaż nie byłem zbyt prawy, nie pozówl mi tak umrzeć,

1.MG: Yeragan: Chywtasz się pierwszego piętra, jednak nie udaje ci się podciągnąć

4.Dejnus: zbieram sie do kupy i proboje ponownie go zaatakowac

1.MG: Dejnus: Energicznie wstajesz i nacierasz na przeciwnika, przypadkowo depcząć jakąś rękę. Powodzi ci się. Przeciwnik leży na ziemi z rozbebeszonymi flakami

1.MG: [kóniec]

6.Yeragan: -KURWA! - slyszysz krzyk z dolu.

1.MG: Placek sprawnie opatruje krasnoluda owijając mu biodro koszulą

2.Amaya: [przyglądam się jak placek ratuje krasnoluda. Jakoś się nie nadaje do nczego inneg jak być ozdóbką]

4.Dejnus: To już wszyscy? Jesteście cali? Powoli schodząc na dół

5.viliar: przygladam sie ozdobce, czekajac az brzydal mnie wyleczy

6.Yeragan: -Ktos wie gdzie jestesmy? Krasnolud caly? I co mamy ze soba wspolnego ze razem tu konczymy? - pytam rozcierajac dlon

1.MG: Do burzliwej konwersacji Amayi z krasnoludem co chwile wtrąca się Placek chcący oferować swe usługi ku chwale swego bóstwa. Dejnus, czując się niczym młody bóg powoli schodzi ze schodów. Yeragan, którego dłonie napierdalają oślepiającym bólem daje za wygraną ze wspinaczką.

1.MG: krew wrogów powoli rozlewa się po podłodze

1.MG: [kóniec]

Ostatnio edytowany przez Carlos (2011-11-19 02:14:23)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.kareena.pun.pl www.wyspa-rp.pun.pl www.ogamedodatki.pun.pl www.eliteu57.pun.pl www.hvo.pun.pl